Co roku Kwisa i Ad-astra jeżdżą razem na zimowiska. W tym roku nasz skład powiększył się o Grotę. Razem wybraliśmy się do Trójmiasta.
Pierwszy dzień niestety straciliśmy na podróż. Wiele opóźnień pociągów wydłużyło nam czas drogi, przez co po powrocie mogliśmy tylko się zakwaterować i zorganizować sobie kominek.
Drugi dzień był już nieporównywalnie ciekawszy. Około dziesiątej wyszliśmy zwiedzić gdańskie Stare Miasto. Zaczynając od pięknych bram miejskich, przez ulicę Długą, Pomnik Neptuna, Bazylikę Najświętszej Maryi Panny i kończąc na samym, jakże znanym żurawiu Gdańskim. Tuż po zapoznaniu się z zabytkami i przemarznięciu do kości, zjedliśmy obiad i zajęliśmy się bardziej zabawowym elementem tego dnia. Zabrani na Fun Arenę podzieliliśmy się na trzy grupy. Jedni z nas musieli się wydostać z pokoju opanowanego przez duchy, inni czas spędzili na trampolinach a ostatnia z grup toczyła porywczy bój na Paintballu laserowym. Wymęczeni po godzinie zabaw, zabraliśmy się do schroniska gdzie urządziliśmmy sobie kolację i kominek w który została wpleciona genialna zabawa. Podzieleni na dwa zespoły, otrzymaliśmy za zadanie zbudowanie jednego z wybranych zabytków, przy pomocy papieru i taśmy.
Następnego dnia wybraliśmy się do Europejskiego Centrum Solidarności. Podzieleni na grupę młodszą i starszą, zwiedziliśmy je z dwóch oddzielnych perspektyw, jednak domyślam się, że każda z nich była tak samo niesamowita. Kiedy je opuściliśmy, udaliśmy się do Sopotu, gdzie przeszliśmy się po molo.
W dniu kolejnym odwiedziliśmy Muzeum II Wojny Światowej. Przemierzaliśmy dziesiątki sal, coraz bardziej zagłębiając się w jej mroczne historie. Po jej opuszczeniu, został odczytany rozkaz, gdzie DH Kwisa otrzymała trzy nowe zastępowe. Wracając zahaczyliśmy o Galerię Bałtycką. Wieczorny kominek był zupełnie inny niż poprzednie. Pomijając wyjątkowo aktywne zabawy, tego dnia odbył się koncert, w którym została pięknie odegrana piosenka „Ściernisko”, a tuż po niej „Pan Policjant”, oczywiście przy użyciu trąbek.
Z samego rana zaczęliśmy się pakować. W między czasie zjedliśmy śniadanie. Kiedy wszystko już było gotowe, opuściliśmy schronisko i wyruszyliśmy w drogę powrotną. Załadowaliśmy się do pierwszego pociągu, cudem zdążyliśmy na przesiadkę i po paru godzinach dotarliśmy już do Bolesławca. Tak zakończyło się nasze zimowisko w 2018 roku.
Dh. Michał Sieradzki